Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Minimalna porażka Azotów w Kielcach. W końcówce zawodnikom z Puław zabrakło chłodnej głowy

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Krzysztof Krogulec
Po słabym meczu i wysokiej porażce przed pięcioma dniami z wicemistrzem Polski Orlen Wisłą, piłkarze ręczni Azotów Puławy zrehabilitowali się w starciu z mistrzem kraju, Łomżą Vive. Zespół trenera Roberta Lisa wprawdzie przegrał w Kielcach 29:30, ale zostawił po sobie dobre wrażenie i pokazał, że jest w formie pozwalającej myśleć o obronie trzeciej pozycji w tabeli w dwóch ostatnich meczach sezonu.

- Chcemy rozpocząć inaczej, niż mecz z Płockiem i zaprezentować się zdecydowanie lepiej – mówił przed pierwszym gwizdkiem Robert Lis, trener Azotów. W starciu z Orlen Wisłą puławianie przegrywali po pierwszych minutach 0:5. W Kielcach ten scenariusz wprawdzie się nie powtórzył, ale rywale także szybko zbudowali sobie wyraźną przewagę.

Trafianie dla Azotów rozpoczął Michał Jurecki, który po dwóch latach wrócił do Hali Legionów. „Dzidziuś” jest byłym zawodnikiem drużyny z Kielc, z którą świętował największe sukcesy klubu ze Świętokrzyskiego. Powrót do dobrze znanej sobie hali widocznie podziałał na Jureckiego motywująco, bo kapitan Azotów zdobył cztery z sześciu pierwszych bramek puławian.

Goście na początku spotkania prowadzili nawet przez moment 2:1, ale przez kolejne siedem minut podopieczni trenera Roberta Lisa nie potrafili pokonać bramkarza Łomży Vive. Graczom Azotów duże trudno sprawiała obrona 5+1 z wysuniętym Arkiem Moryto, który wypychał do tyłu Bartosza Kowalczyka. Efektem były straty i rzuty z wymuszonych sytuacji.

Między 4. a 11. minutą gospodarze rzucili pięć bramek z rzędu i wyszli na prowadzenie 6:2. Puławianie w ataku szukali głównie Dawida Dawydzika na kole lub rzucali z lewej strony rozegrania. Dużym wsparciem dla drużyny była postawa w bramce Vadima Bogdanova, który w pierwszej połowie „wyciągnął” kilka ważnych obron.

W 16. minucie Andrii Akimenko miał szanse zmniejszyć straty do dwóch trafień, ale nie wykorzystał rzutu karnego. 10 minut później przewaga kielczan wynosiła już pięć bramek (12:7). W końcówce pierwszej połowy przyjezdnym udało się zniwelować częściowo tę różnicę, a już po upływie 30. minuty rzut karny wybronił Bogdanow i Azoty zeszły na przerwę przegrywając 10:13.

Po powrocie z szatni puławianie z dużym animuszem ruszyli do ataku, a największe zagrożenie zaczęli stwarzać z prawego rozegrania. Rafał Przybylski rzucił cztery pierwsze bramki dla Azotów w tej części. Wciąż wsparciem dla kolegów był Bogdanov i w 36. minucie goście mieli szansę zbliżyć się na dwa trafienia. To się jednak nie udało, a co gorsza gospodarze momentalnie powiększyli przewagę do pięciu goli (19:14).

Nie był to jednak przełomowy moment meczu, bo Azoty szybko wróciły do gry. W drugiej połowie puławianie mieli kilka okazji na zdobycie bramki kontaktowej, ale za każdym razem górę brały nerwy i akcje kończyły się niepowodzeniem. Najbardziej kuriozalna strata przytrafiła się przyjezdnym w 56. minucie, przy wyniku 28:26 dla Vive. Zespół z Kielc takich prezentów nie marnował i z dużym spokojem do końca pilnował swojego prowadzenia.

Łomża Vive Kielce – Azoty Puławy 30:29 (13:10)

Vive: Kornecki, Wolff - Sićko 6, Tournat 5, Gudjonsson 4, Karalek 3, A. Dujshebaev 3, Kulesh 3, Fernandez 2, Moryto 1, Karačić 1, Faruk, Lijewski, Surgiel, Kaczor, Olejniczak. Kary: 10 min. Trener: Talant Dujszebajew

Azoty: Bogdanov, Zembrzycki - Przybylski 8, Jurecki 5, Akimienko 4, Łangowski 3, Dawydzik 3, Jarosiewicz 2, Podsiadło, Szyba, Kowalczyk, Seroka. Kary: 10 min. Trener: Piotr Lis

Sędziowali: Michał Fabryczny (Mysłowice), Jakub rawicki (Katowice)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pulawy.naszemiasto.pl Nasze Miasto